Łatwo jest odrzucić alchemię jako starożytną i przestarzałą formę chemii – przeszkodę w historii myśli naukowej. I to jest w większości to, co robią ludzie spoza kręgów duchowych. Daje to niewtajemniczonym nieco komiczne wrażenie: pragnienie materialnego bogactwa wariata prowadzi go do przekonania, że można zamienić ołów w złoto.
Jak większość praktyk okultystycznych, prawdziwa wartość alchemii jest ukryta pod niejasną symboliką, która odstrasza mugoli i utrzymuje w sobie sekrety. To, na czym tak naprawdę skupia się alchemia, to rozwój duchowy – którego ostatecznym celem jest stan świadomości, ukończenia i harmonii. Jeśli mówisz, że brzmi to znajomo, masz rację – jest to podobne do stanów, które widzimy w innych tradycjach religijnych lub ezoterycznych, w tym w tarocie (karta świata) i buddyzmie (oświeceniu), jako tylko kilka przykładów. Alchemia to kolejny wątek, który łączy wszystkie religie i wyznania z rozległą siecią duchowości Indry.
Tutaj prześledzimy i prześledzimy metaforę tworzenia kamienia filozoficznego z prima materia i co to oznacza w kontekście samorozwoju i aktualizacji.
Ponownie, ten proces będzie wyglądał znajomo dla innych czytelników tarota, ponieważ ma podobną narrację ( my, ludzie, zwykle nie jesteśmy w stanie wymyślać różnych wątków narracyjnych ) ludzkiego ducha łamanego, przerabianego, testowanego i odradzającego się na nowo.
W alchemii przedstawia się to jako spalanie prima materia w popiół.
Ten etap odnosi się do zerwania naszych przywiązań do tego, co doczesne. W trakcie podróży życia łatwo jest wciągnąć się w wyścig szczurów – szukamy bogactwa, ale także statusu, sławy, prestiżu, rzeczy, które karmią nasze ego i nasze własne postrzeganie naszej tożsamości. Te rzeczy mogą być korzystne, ale im większa postać, jaką odgrywa w naszym życiu, tym bardziej go gonimy i tym więcej może nas pochłonąć. Zerwanie z tym, co światowe, może przyjść do nas w czymś tak nagłym, jak traumatyczne wydarzenie, takie jak strata. Lub może nadejść stopniowo, z biegiem czasu, poprzez cierpienie, którego doświadczamy w życiu, a nawet wtedy, gdy otrzymamy wszystko, czego kiedykolwiek moglibyśmy chcieć, ale bez poczucia prawdziwego poczucia spełnienia. Ten etap prosi nas o uniżenie się – ogień iskrzy podróż w głąb siebie.
Chemiczny proces rozpuszczania polega na usunięciu popiołów z kalcynacji i rozpuszczeniu ich w wodzie.
Tutaj zanurzamy się w wodach nieświadomości. Kiedy kierujesz się przede wszystkim ego, tak jak ktoś jest przed podróżą do duchowości, być może zakopaliśmy części nas samych, aby stworzyć obraz naszej tożsamości. To na tym etapie musimy odkryć te części nas – te części nas, które odrzuciliśmy – bez względu na to, czy są to postrzegane wady, bolesne wspomnienia, czy traumatyczne dorastanie. Woda na tym etapie prosi nas, abyśmy odpuścili i uwolnili struktury i systemy, które definiują nasze postrzeganie samych siebie.
Na tym etapie alchemik oddziela i filtruje produkty rozpadu.
Teraz, gdy odkryliśmy nieświadome materiały, które kiedyś wyrzuciliśmy, możemy teraz je przesiewać, aby naprawdę znaleźć części, które mogą pomóc nam się rozwijać. Jakie części ciebie, które odrzuciłeś, które ukryłeś przed światem, mogą cię wzmocnić? W jaki sposób te części jaźni, które racjonalny umysł może uznać za bezwartościowe lub słabe, mogą przynosić radość innym? Jak możemy włączyć tę narrację, która kiedyś była dla Ciebie tak bolesna, w szerszy łuk Twojej historii? Z drugiej strony musisz także szczerze powiedzieć, które części twojego cienia słusznie cię powstrzymują, i pracować nad usunięciem tych nawyków, emocji, wspomnień lub narracji ze swojej tożsamości.
Tutaj alchemik łączy elementy uznane za godne oddzielenia w nową substancję.
To w tym momencie reintegrujemy się. Nieświadomość i świadomość łączą się. Na tym etapie, chociaż jesteśmy świadomi struktur społecznych, które grają na świecie (i które karmią ego), nie jesteśmy pod ich wpływem, jesteśmy wolni. Tutaj alchemik jest w pokoju zarówno z postrzeganymi „ciemniejszymi” aspektami jaźni, jak i maską, którą musi nosić podczas interakcji ze światem.
Bakterie i inne żywe organizmy są wprowadzane do substancji, aby kontynuować jej rozkład.
Fermentacja polega zasadniczo na testowaniu tej nowo zintegrowanej jaźni. Testujemy siebie poprzez próby i udręki, poprzez naturalne wahania, jakie daje nam życie. Cały ból, zranienie jest czymś, co sprawia, że jaźń staje się bardziej odporna, silniejsza. Chodzi o to, że musimy przejść przez najciemniejszą noc, aby zobaczyć świt, a kiedy nadejdzie, niesie ze sobą coś wybuchowo pięknego.
W destylacji roztwór jest następnie gotowany i kondensowany w celu oczyszczenia substancji.
Aby przygotować się do ostatniego etapu, musimy oczyścić ducha, aby upewnić się, że jest wolny od wszelkich destrukcyjnych form ego. Tutaj zasiewamy ziarno dla nienarodzonej, transpersonalnej jaźni – takiej, która jest wolna od różnic zbiorowości i jednostki. Aby mogła rosnąć, trzeba ją pielęgnować - co można osiągnąć różnymi formami kontemplacji, rytuałów duchowych czy medytacji.
Substancja przechodzi w stan stały.
Tutaj dochodzi do spotkania materii i ducha, wewnętrznego i zewnętrznego, dobra i zła, zjednoczenia dwoistości. To na tym etapie duch stał się samoświadomy - postrzega siebie, widzi i rozumie, że świat wewnętrzny i świat zewnętrzny nie są różne, ale są odbiciem siebie nawzajem.